Internet stanowi fundament dzisiejszej gospodarki, a wielu z nas nie wyobraża sobie bez niego życia. Co by się jednak stało, gdyby sieć nagle przestała działać? Czy natłok danych może ją zabić? Czy internetowy blackout to scenariusz, który może stać się faktem? Co ma na myśli Eric Schmidt, prezes Google Executive Chairman, który podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos stwierdził: „Internet zniknie”? Czy czeka nas cyfrowa apokalipsa? O tym, jak wyglądałby świat bez internetu piszą eksperci Cloud Technologies i Atman.
Świat offline, czyli co może zabić internet?
Marc Elsberg, autor poczytnej katastroficznej powieści „Blackout”, zarysowuje w niej przerażający scenariusz: w całej Europie następuje nagła przerwa w dostawie prądu. Miasta toną w ciemnościach. Jest zima. Po kilku dniach zaczyna się chaos. Doskwiera brak ogrzewania, kłopoty z lekami, jedzeniem i wodą. Czarny scenariusz kreślony przez Elsberga równie dobrze można by dopasować do przerwy w dostawie internetu.
Gdyby globalna sieć nagle i bezpowrotnie przestała działać, to cywilizacja, jaką znamy obecnie, po prostu zawaliłaby się. Nie byłby to już ten świat, który znamy i do którego się przyzwyczailiśmy.
Co może spowodować zniknięcie internetu?
Słońce
To, co dzieje się ponad 150 mln km stąd, na powierzchni naszej gwiazdy, ma wbrew pozorom naprawdę spore znaczenie dla ziemskich systemów łączności. Głównym zagrożeniem są przede wszystkim rozbłyski słoneczne. Takie jak ten z 1998 roku, kiedy to satelita Galaxy IV, wart około 250 mln dolarów, nagle wymknął się spod kontroli, podobnie jak kilka innych obiektów tego typu w tym samym dniu. Efekty? Ponad 80 proc. pagerów w Stanach Zjednoczonych przestało działać. Lekarze, managerowie i dostawcy leków – wszyscy nagle przestali otrzymywać powiadomienia na swoje pagery. Szacuje się, że właśnie za sprawą rozbłysków słonecznych w ciągu ostatnich lat utraciliśmy kontakt z aż 12 satelitami orbitującymi wokół naszej planety. Rozbłyski mogą niekiedy być tak silne, że skutkują wywołaniem poważniejszych zagrożeń – burz magnetycznych, spowodowanych nadmierną aktywnością Słońca. Największą z nich, znaną jako rozbłysk Carringtona, odnotowano w 1859 roku. Za jego sprawą doszło do zerwania łączności telegraficznej między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Gdyby taki rozbłysk się powtórzył dzisiaj, internet mógłby znaleźć się w poważnych tarapatach.
Cyber-wojna
Cyber wojna rozumiana nie tylko jako zmasowane ataki hackerskie (połączone z przejęciem kontroli nad wieloma komputerami czy całymi sieciami), lecz także fizyczne uszkodzenie infrastruktury informatycznej.
Polityka i politycy
Niektórym państwom szczególnie zależy na kontrolowaniu i filtrowaniu treści dostępnych w sieci. Nie wahają się odcinać dostęp do sieci swoim obywatelom, ani dawkować im odpowiedniej dozy politycznej propagandy. Przykłady? W wyniku powyborczych zamieszek w 2010 roku w Iranie tamtejszy rząd zdecydował się zablokować dostęp do internetu na 45 minut, przypuszczalnie chcąc dokonać filtracji treści na portalach takich jak YouTube czy Twitter. Rok później ten sam scenariusz powtórzył Egipt. Chiny nieustannie od kilku lat starają się stworzyć „własny internet”, odpowiadający oficjalnej ideologii państwa.
Fizyczne uszkodzenie łączności internetowej
Czasami bywa tak, że największym zagrożeniem dla globalnej sieci, łączącej ze sobą miliardy komputerów, bywa pojedynczy człowiek. Kilka lat temu cyfrową apokalipsę przeżyła Armenia. Wskutek niefortunnego incydentu jej obywatele stracili dostęp do internetu na ponad 12 godzin. Hayastan Shakarian, 75-letnia kobieta z Gruzji, państwa zaopatrującego w internet ponad 90 proc. społeczeństwa ormiańskiego, przez przypadek przecięła łopatą przewód optyczny, którym internet płynął do Armenii. Starsza pani, poszukując miedzi do sprzedaży na złomowisku, natknęła się na jakiś przewód na obrzeżach Tbilisi. Postanowiła go wykopać. Kilka ruchów łopatą sprawiło, że pozbawiła internetu ponad 3,2 mln mieszkańców Armenii. Na szczęście dla Ormian sytuację udało się opanować, a internet powrócił do ich komputerów i smartfonów. Mimo że ormiańska gospodarka doznała szoku i nagle po prostu stanęła w miejscu, to początkową panikę oraz dezorientację obywateli udało się opanować i uspokoić. W międzyczasie Shakarian w rozmowie z policją przyznała się do przecięcia kabla, choć stwierdziła: – “Nie wiedziałam, że zrobiłam coś złego. Ja nawet nie wiem, czym jest ten internet”. Hayastan Shakarian w swojej niewiedzy nie jest odosobniona.
Nawet eksperci IT głowią się nad tym, czym właściwie jest dzisiejsza sieć – i jaka czeka ją przyszłość?
Znikający internet
W trakcie panelu dyskusyjnego „Przyszłość Cyfrowej Gospodarki” Eric Schmidt z Google zmierzył się z pytaniem o przyszłość internetu. Jego odpowiedź była zaskakująca: – “Internet zniknie. Będzie tyle adresów IP, tyle czujników, urządzeń, rzeczy, które nosisz, z którymi wchodzisz w interakcje, że nawet tego nie zauważysz. Internet zniknie gdzieś w tle. Stanie się niezauważalny”.
Schmidt nie twierdził, że czeka nas koniec internetu w ogóle. Mówił raczej: skończy się internet w takim wydaniu, jakie znamy obecnie. Sam przyznał, że najmocniej wierzy w rozwój „Internetu Rzeczy” (IoT, Internet of Things), czyli połączonej ze sobą sieci autonomicznych smart-urządzeń, które będą zdolne gromadzić informacje o swoim użytkowniku i samodzielnie komunikować się ze swoimi twórcami. Podobnie uważa Satya Nadella. CEO Microsoft twierdzi, że przyszłość internetu, czy też raczej: Internet przyszłości, przybierze bardziej spersonalizowane formy i uniezależni się od klasycznych komputerów. Jednocześnie, dzięki zastosowaniu nowych rozwiązań, stanie się bardziej przyjaznym i bezpiecznym środowiskiem. Jednym z pomysłów definiujących przyszły internet, jest idea „świata bez haseł” (Password-Free World). Nadella rozumie przez nią odejście od haseł jako ciągu znaków wpisywanych z klawiatury komputerowej. Podczas przemówienia w Mumbaju potwierdził, że Microsoft pracuje nad rozwiązaniem, dzięki któremu hasła nie będą już czymś, co można złamać czy zhackować. Wykorzystanie danych biometrycznych ma pozwolić na skuteczniejsze zabezpieczenie interfejsów komputerowych. Scenariusz Password-Free World ziszcza się już teraz w postaci interfejsu Windows Hello, dostępnego w najnowszych komputerach z Windows 10 (np. Surface Pro 4), wyposażonych w kamerę z funkcją rozpoznawania twarzy. Użytkownik jest tu weryfikowany poprzez „skanowanie” twarzy i aby zalogować się do swojego konta nie musi wpisywać hasła – wystarczy, że spojrzy w kamerę. W testach przeprowadzonych przez serwis The Australian Windows Hello okazał się praktycznie bezbłędny. Na sześciu parach niemalże identycznych bliźniaków, którzy mieli zalogować się na konto w komputerze rodzeństwa, rozpoznawał bezbłędnie prawdziwego właściciela, uniemożliwiając tym samym jego rodzeństwu dostęp do przechowywanych treści.
Cztery razy więcej smart przedmiotów niż ludzi do 2020 r.
Z tezą o „zbliżeniu internetu do człowieka” i „ludzkich interfejsach komputerowych”, które staną się możliwe dzięki rozwojowi IoT, trudno się dziś nie zgodzić. IDC szacuje, że globalny rynek Internet of Things powiększa się już w tempie 16,9 proc. w skali roku. Według raportu „Worldwide Internet of Things Forecast, 2015–2020” jego wartość w 2015 roku szacowana była na poziomie 655,8 mld USD, ale w 2020 roku ma sięgnąć już 1,07 bln USD. Do tego czasu na globalnym rynku będzie już blisko 30 mld smart-przedmiotów, dysponujących autonomicznym dostępem do sieci, tzn. posiadających własny, unikalny adres IP. To niemal cztery razy więcej, niż wyniesie populacja ówczesnego świata.
Autorzy:
Ewelina Hryszkiewicz, kierownik produktu Atman, firmy będącej największym operatorem centrum danych w Polsce.
Piotr Prajsnar, CEO Cloud Technologies, warszawskiej spółki, która stworzyła największą platformę Big Data w Europie i specjalizuje się w analityce wielkich zbiorów danych.