Do tego, że powinniśmy uczyć się programowania, chyba nikogo już przekonywać nie trzeba. Napisano na ten temat setki felietonów. Programowanie to najprostszy sposób na “zrozumienie maszyn”, ale jak zacząć się uczyć?

Sposobów jest kilka: szkoła, książka, grupy pasjonatów, kursy internetowe czy płatne warsztaty. Który najlepszy? Odpowiedź jest dość prosta – to zależy od tego, co lubimy.  Z góry zaznaczę, żeby ktoś nie zarzucił mi braku obiektywizmu i ukrytej reklamy, że sam prowadzę warsztaty z programowania. Jednak ten tekst nie będzie gloryfikowaniem tej jednej metody, tylko moim, bądź co bądź subiektywnymi, spostrzeżeniami na temat każdej z możliwych opcji. Żeby było prościej postaram się porównać naukę programowania do… budowy domu.

Szkoła

Tutaj będę dość krytyczny. Co prawda, jest już lepiej niż za moich czasów. Raczej nie zdarzają się takie “kwiatki”, jakie kazała wkuwać pewna pani od techniki z miesięcznym kursem IT swoim licealistom czyli “…windows zwany myszką…”, a nieśmiertelny język Pascal nareszcie znika w odmętach historii, ale dalej placówki edukacyjne są dość mocno do tyłu. Niestety taka jest ich specyfika. Nie czepiam się tu w żadnej mierze nauczycieli, oni mają z góry narzucony program. Jednak branża IT zmienia się na tyle dynamicznie że nasi ustawodawcy nie mają szans nadążyć za tymi zmianami. Jeśli chcielibyśmy zbudować drewniany domek marzeń, to w szkole doradzą nam… jak wybrać jakąś jaskinię i jak udekorować jej ściany malowidłami z bizonem, bo tak jest w programie.

Książka

“Budujesz dom? Zrób to sam, z naszą książką krok po kroku”. Ja osobiście… lubię to rozwiązanie. Chętnie sięgam po taką pomoc, siadam do komputera i poznaje dany język czy technologie. Wiele osób podkreśla, że książki też są nieaktualne, ale osobiście nie jestem fanem gonienia za każdą nowinką techniczną w dniu jej premiery. Jednak martwi mnie co innego. Książka nie odpowie na każde nasze pytanie, nie wyjaśni w inny sposób jeśli nie zrozumieliśmy za pierwszym razem no i oczywiście nie chciałbym zamieszkać w domu, który został wybudowany z poradnika “zrób to sam” przez osobę która ma pierwszy raz w życiu w ręce młotek.

Grupy pasjonatów

Chodzi mi tutaj o typowe spotkania na żywo, a nie internetowe fora. Bardzo cenię takie inicjatywy jak choćby Women In Technology i uważam że fantastyczne jest to, że komuś się chce dzielić wiedzą za darmo i inspirować innych. Czasami takie grupy organizują też darmowe warsztaty. Robią to z zamiłowania do IT, ale z samego zamiłowania wyżyć się niestety nie da, więc spotkania są robione w wolnym czasie. Nie zrozumcie mnie negatywnie, lepiej mieć spotkanie raz w miesiącu niż wcale, ale ciężko nauczyć się programować na takich warsztatach, kiedy poświęcamy na to 3-4 h w miesiącu. Niemniej serdecznie polecam jako miejsce, w którym można spróbować za darmo i ktoś nam przynajmniej pokaże, jak trzymać siekierę i ścinać drzewa pod nasz domek, tak żebyśmy się nie pokaleczyli.

Kursy internetowe

– Teraz połóż belką nr 72 i wbij w nią gwóźdź nr 34.

– A co się stanie kiedy wbije gwóźdź nr 35?

Bum i nie ma domu.

– No tak, to może jednak numer 34.

Kursy internetowe to fajna metoda na rozszerzenie swojej wiedzy. Kiedy znamy już podstawy, wiemy jakimi prawami rządzą się języki programowania, to świetne miejsce na pozyskanie dodatkowej wiedzy. Jednak moje obiekcje wzbudza fakt, że znam kilka osób które zaczynały się uczyć podstaw właśnie w ten sposób. Zrobią doskonałą stronkę, ale… tylko identyczną jak w kursie. Wiem ile trudu i pracy potrzeba, żeby opisać choćby najprostsze zagadnienie, więc mam wielki szacunek do osób które tworzą takie kursy. Jednak wiem też, ile rzeczy trzeba ominąć, żeby nasz kurs był spójny i prowadził do jakiegoś sensownego rezultatu. W takim formacie po prostu nie ma miejsca na szersze wyjaśnienie każdego aspektu.

Płatne warsztaty

Drogo! A właśnie że nie. Często ludzie zapominają że takie warsztaty to wiele godzin pracy programisty, nie tylko w trakcie trwania warsztatów ale także poza nimi. Kiedy przeliczymy to dokładnie, to nagle się okazuje że nawet najdroższe warsztaty wychodzą dużo taniej niż na przykład lekcje językowe. Jaki jest więc minus? Musimy dobrze trafić. Nie każdy programista nadaje się do prowadzenia zajęć. Kiedyś uczestniczyłem w warsztatach, w których wykładowca miał niesamowitą wiedzą, ale komunikatywność na poziomie ameby. Istna tragedia i strata czasu. Przed przystąpieniem do jakiegokolwiek kursu warto porozmawiać nie tylko z absolwentami, ale też z prowadzącym zajęcia.  Każdy ma swój styl nauczania, jeśli mój, komuś nie odpowiada, to szczerze polecam konkurencję – po co mamy się razem męczyć. Należy dobrze się rozeznać, bo jeśli trafimy na kogoś, kto ma podobne do nas podejście, to pod jego okiem nauczymy się budować nasz dom krok po kroku, łatwo i przyjemnie. Jednak jeśli trafimy na osobę, z którą nie jesteśmy w stanie się dogadać, to zrazimy się i tyle.

Tak czy inaczej, każda metoda ma swoje plusy i minusy, więc życzę Wam sukcesów bez względu na to, którą z nich wybierzecie.