Napisał ponad 70 książek. W Świecie Dysku działy się rzeczy niesamowite, choć widocznie nawiązujące do absurdów otaczającej nas rzeczywistości. Terry Pratchett pomagał nam dostrzegać te absurdy i przywracał rzeczom odpowiednie proporcje. 12 marca mijają dwa lata od jego śmierci – nie możemy liczyć na nowe historie, ale dorobek, który pozostawił jest naprawdę imponujący. Niemożliwym jest streścić jego twórczość, ale warto przybliżyć samą postać pisarza. Gwarantujemy, że po tej lekturze od razu rzucicie się do książek.

Zapraszamy też do wzięcia udziału w konkursie, zorganizowanym w wspólnie z Księgarnią Gandalf, w którym do wygrania są książki “Długa Ziemia”. Szczegóły na końcu artykułu!

Pasją pisarza była nie literatura a astronomia

Niestety Terry Pratchett był zbyt słaby z matematyki, by kontynuować karierę w tej dziedzinie… Na szczęście, ulubieni autorzy z dzieciństwa – H.G. Wells i Arthur Conan Doyle, rozbudzili w nim chęć sięgnięcia po pióro. Talent humanistyczny okazał się wyjątkowy – pierwsze opowiadanie Pratchett napisał już w wieku 13 lat.

Namiastką dawnej pasji stała się dla niego literatura science fiction. Autor był żarliwym obrońcą tego gatunku, a jego relacje z krytykami, którzy w większości lekceważąco wypowiadali się o tej dziedzinie literatury, trudno nazwać poprawnymi. Pratchett bardzo się irytował, gdy słyszał, że książki fantasy nie są w stanie dorównać klasycznej prozie. Uważał, że każdy gatunek należy traktować na równi.

Marzenia o zgłębianiu tajemnic kosmosu wciąż jednak pozostały żywe, i gdy tylko autor zdobył popularność i mógł pozwolić sobie na większe wydatki, wybudował w ogrodzie swoje własne obserwatorium astronomiczne.

Komercyjnie Pratchett zadebiutował w wieku 15 lat

Jego talent został więc bardzo szybko zauważony. W końcu nie każdy autor, który zgłasza się ze swoim dziełem do wydawcy może liczyć na jego przychylność. W tym przypadku tak się właśnie stało i na rynek trafiło pierwsze opowiadanie – The Hades Business. To samo, które napisał dwa lata wcześniej i opublikował w szkolnej gazetce. Tym razem zarobił jednak pierwsze pieniądze, które przeznaczył na zakup maszyny do pisania.

Terry Pratchett pracował w elektrowni jądrowej

No dobrze, może nie była to ekstremalna praca przy reaktorze – Pratchett był rzecznikiem Central Electricity Generating Board (CEGB – Centralnego Zarządu Elektroenergetyki) na obszarze którego znajdowały się trzy elektrownie jądrowe. Ale praca, nie należała do prostych i przyjemnych. Cztery lata wcześniej doszło do największego w historii Ameryki wypadku w elektrowni jądrowej Three Mile Island – sprawą zajmowała się nawet agencja federalna. Nieustannie trwała też dyskusja dotycząca bezpieczeństwa stosowania atomowych źródeł energii. Sam pisarz przyznawał, że emocji nie brakowało. Żartował nawet, że opisałby zdobyte w tym czasie doświadczenia i sytuacje, ale jest przekonany, że nikt by mu w to nie uwierzył.

Zamiast więc oddawać się kronikarstwu, zaczął wymyślać Świat Dysku. Już w pierwszym roku wydał swoją pierwszą książkę z tej serii – Kolor Magii (1983 r.). Ale posadę rzecznika porzucił dopiero, gdy ukazała się czwarta część jego powieści – Mort.

Nazwijcie to dziwactwem, ale Terry Pratchett uwielbiał orangutany

Jeżeli znacie jego książki, z pewnością to zauważyliście. Orangutanem jest przecież Bibliotekarz (który w orangutana przemienił się przez przypadek, w skutek pewnych wyładowań magicznych) z Niewidocznego Uniwersytetu. Uwielbia banany i fistaszki, porozumiewa się charakterystycznym „uuk” lub „iik” i zdecydowanie nie należy mówić do niego Małpiszon.

Warto zaznaczyć, że Pratchett aktywnie działał na rzecz tych zwierząt – pracował m.in. na rzecz Orangutan Foundation UK. W 1995 roku pojechał na Borneo, do ojczyzny tych zwierząt, miał więc okazję obserwować je w naturalnym środowisku. Stworzona przez niego postać Bibliotekarza, przeniosła jego starania także na fanów, którzy zaczęli wspierać dobroczynne organizacje, zwłaszcza Orangutan Foundation. Widząc to, Pratchett rozbudował tę postać, a Bibliotekarz zaczął pojawiać się w kolejnych książkach częściej niż dotychczas.

A do tego dochodzi jeszcze historia pewnego żółwia…

I nie chodzi o A’Tuina, który płynie przez wszechświat, dźwigając na swoich barkach cały stworzony przez autora świat podtrzymywany przez cztery słonie: Berilii, Tubula, Wielkiego T’Phona i Jerakeena.

Pratchett niewątpliwie kochał naukę i fakt ten był powszechnie znany. Nic więc dziwnego, że gdy w Nowej Zelandii odkryto skamielinę nieznanego dotychczas gatunku żółwia, nadano mu nazwę Psephophorus terrypratchetti.

i mnóstwo nagród… Trudno oczywiście wyobrazić sobie równie wielkie wyróżnienie niż to opisane powyżej, ale autor uzbierał na swoim koncie wiele wyjątkowych odznaczeń. Dziewięć uniwersytetów przyznało mu tytuł doktora honoris causa (za pierwszym razem Pratchett świętował to wydarzenie wypijając Guinnessa). Otrzymał też British Book Awards dla Autora Roku w dziedzinie Fantasy i Science Fiction. W 1998 został kawalerem Orderu Imperium Brytyjskiego za zasługi dla literatury, a w 2003 aż pięć jego książek znalazło się na liście 100 najlepszych książek BBC, dzięki czemu Pratchett dołączył do takich ikon literatury jak Charles Dickens.

W Polsce jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy gatunku fantasy. Jak wynika z danych księgarni Gandalf, jego pierwsza książka z serii Świata Dysku – „Kolor Magii” wciąż jest najlepiej sprzedającym się dziełem tego autora. Kolejne pod względem popularności są „Eryk”, „Kosiarz”, „Mort” i „Równoumagicznienie”.

W 2009 roku otrzymał tytuł szlachecki. Wiecie jak brzmi motto jego szlacheckiego herbu? Niewątpliwie ma ono związek z chorobą Alzhaimera, na którą już wtedy cierpiał – brzmi „Noli Timere Messorum”, co oznacza „Nie bój się Żniwiarza”.