Jak z perspektywy wszystkich lat pracy patrzy Pan na problemy?

Główne przyczyny problemów wynikają z łamania porządków miłości. Przy czym należy patrzeć na to w kategoriach pewnych rozległych procesów, w które wplecionych jest wiele osób i kilka pokoleń rodu. Nie chodzi o to, że ktoś jest „winny”. Także niektóre traumatyczne wydarzenia, takie jak wczesna śmierć matki, śmierć kobiety w połogu, adopcja, mogą stać się początkiem procesów, które legną u podłoża czyichś problemów. Może to być osoba z drugiej, trzeciej czy czwartej generacji, zupełnie nieświadoma skąd pochodzi źródło jej dyskomfortu.

Czy można określić ich główne przyczyny? I w jaki sposób można im zapobiegać?

Jednym z najistotniejszych, a zarazem bardzo częstym czynnikiem patogennym jest wykluczenie. Wykluczone są dzieci z aborcji lub martwo urodzone, o których się nie mówi, chociaż żyjące dzieci przeczuwają ich istnienie; wykluczani bywają rodzice i rodzeństwo adoptowanego dziecka; wykluczani są ojcowie; wykluczani są byli partnerzy, a związki buduje się tak, jakby nie było przeszłości; wykluczani są dziadkowie, gdy rodzice partnera nam „nie odpowiadają”; wykluczane są ofiary morderstw z pamięci w rodzinach sprawców i mordercy z rodzin ofiar (choć jak pokazują ustawienia, ofiara i sprawca są powiązani i wchodzą wzajemnie do swoich systemów); wykluczani są psychicznie chorzy. Co powoduje wykluczenie? Bez wnikania w szczegóły, jest ono przyczyną tego, że ktoś późniejszy na nowo „wprowadzi” wykluczonego do systemu, co nazywamy uwikłaniem. Chodzi o to, że będzie się on nieświadomie identyfikował z wykluczoną osobą. Taka identyfikacja nie będzie bez wpływu na jego życie – może pojawić się depresja, autodestrukcja, zaburzenia tożsamości, nałogi i inne problemy.

Zarówno łamanie zasad systemowych, jak i osobiste problemy są transmitowane transgeneracyjnie. Widać to wyraźnie na przykład w procesie przechodzenia pewnych postaw „z matki na córkę”. Może to wyglądać choćby tak: córka nie szanuje matki. Ale jej matka ma trudność w przyjęciu swojej matki, nie ma dla niej poważania, jest pełna pretensji. Z kolei ta matka (babka) nie przyjęła swojej matki (prababki). Ale dlaczego tak się stało? Prababka umarła, gdy babka miała 6 lat – w takiej sytuacji odnajdujemy u dziecka, zamiast żalu i poczucia straty, złość na matkę. Ta noszona całe życie złość do własnej matki, nieprzeżyta żałoba i tym samym nieuznana strata, rzutuje na postawę, jaką kobieta przyjmuje wobec własnej córki. Na przykład jest oschła, co powoduje, że córka ma do niej żal. I ona jednak przenosi coś z tej relacji, po pewnych „modyfikacjach”, do relacji z własną córką. A co na koniec dzieje się u córki, jakie są konsekwencje dla jej życia? Może być ich kilka. Na przykład taka, że nie chce ona mieć własnych dzieci lub ma kłopot z zajściem w ciążę.

Nie należy jednak patrzeć na te procesy jako na fatum, którego jesteśmy biernymi uczestnikami. To nie tak. O wyniku, o tym, jak będziemy się czuli i jak sobie poradzimy, decydujemy my sami. Uświadomienie sobie tych procesów oraz danie im miejsca podczas ustawienia uwalnia nas od ich negatywnego wpływu. Można powiedzieć, że zostają one  świadomie „odegrane na scenie” i dlatego nie muszą już być nieświadomie odgrywane w życiu.

W ramach metody ustawień systemowych prowadzi Pan m.in. szkolenia. Najbliższe odbędą się na początku marca w Krakowie. Dla jakiego typu odbiorców są one skierowane? 

Szkolenie „Ustawienia systemowe grupowe i indywidualne – IV edycja” przeznaczone jest przede wszystkim dla osób pracujących psychoterapeutycznie z ludźmi, dla osób pragnących zwiększyć skuteczność swojej pracy i zakres problemów, jakimi mogą się zająć. Nie muszą to być psycholodzy czy zawodowi psychoterapeuci, ważne jest, aby kandydaci poważnie i z szacunkiem podchodzili do osób szukających pomocy. Na marginesie powiem, że kryterium, aby psychoterapią zajmowali się wyłącznie psycholodzy lub psychiatrzy, chociaż brzmi logicznie, w praktyce absolutnie się nie sprawdza. Ukończenie psychologii lub medycyny jest mniej niż jednym małym krokiem ku umiejętności skutecznej pracy terapeutycznej z ludźmi (i nie jest też warunkiem koniecznym). Ważna jest przede wszystkim zgoda i chęć do pracy nad samym sobą, wypracowanie umiejętności właściwego kontaktu z drugim człowiekiem, postawa szacunku, oraz zapewne jakiś stopień wrodzonej empatii, zdolności kojarzenia i obserwacji.

Czego można będzie się z nich dowiedzieć?

Jeśli ktoś jest psychoterapeutą i ukończy kurs ustawień systemowych, jego możliwości skutecznej interwencji bardzo wzrosną. To mogę zagwarantować. Jednak kurs to także bardzo intensywna praca nad własnymi sprawami i problemami związanymi z własnym systemem rodzinnym. Po przejściu tego procesu jesteśmy w innym miejscu swojego życia. Mamy zupełnie nowe, szersze spojrzenie na sprawy, które nurtowały nas być może od dzieciństwa. Ponieważ prowadząc zajęcia, staram się ukazywać zagadnienia w sposób maksymalnie jasny, wewnętrznie spójny i jednoznaczny, a przy tym odwołuję się także do szerszego tła teoretycznego (np. do psychoanalizy), sądzę, że może on być także krokiem na drodze rozwoju intelektualnego.

Więcej o metodzie ustawień systemowych znajdziesz na stronach: rozwiazaniasystemowe.pl, psycholog-krakow.net.pl

Źródło grafiki: www.freepik.com