O tym, dlaczego warto zamienić szkolne ławki na naukę w domowym zaciszu, jak dbać o rozwój społecznych więzi dziecka nie chodzącego do szkoły oraz jakie skutki będą miały zmiany wprowadzone kilka dni termu przez Ministerstwo Edukacji Narodowej opowiada Angelika Booher, edukatorka domowa, założycielka i koordynatorka Centrum Edukacji Domowej Ursynów, współtwórczyni bloga dzieciakiwdomu.pl a także mama ośmioletniego Daniela oraz sześcioletniego Samuela.

Na czym polega edukacja domowa?

Edukacja domowa to forma nauczania pozaszkolnego, w której rodzic, za zgodą dyrektora, w miejsce placówki oświatowej bierze na siebie odpowiedzialność za edukację swoich dzieci. Nauczanie domowe może przybierać przeróżne formy, ile rodzin tyle pomysłów. Rodzice są jednak zobowiązani do realizowania podstawy programowej, a ich dzieci muszą przystąpić do egzaminu klasyfikacyjnego, który przeprowadzony jest przez szkołę raz w roku.

Jak w praktyce wygląda nauka w domu?

Edukacja domowa to przede wszystkim indywidualne podejście do dziecka, któremu stwarza się przestrzeń do rozwijania własnych zainteresowań, pasji, talentów. Tempo pracy dostosowane jest do jego własnych możliwości, dlatego w takim systemie doskonale odnajdą się zarówno dzieci z problemami rozwojowymi, jak i dzieci szczególnie uzdolnione. W naszej rodzinie chłopcy będąc na poziomie edukacji wczesnoszkolnej pracują z podręcznikiem i pakietem materiałów przygotowanych na ten etap nauki. Zajmuje nam to mniej więcej dwie-trzy godzinny dziennie, około cztery razy w tygodniu. Poza tym dzień chłopców wypełnia zabawa, mnóstwo gier edukacyjnych i kreatywnej twórczości. Dodatkowo uczęszczają oni na zajęcia sportowe, lekcje nauki gry w szachy, wycieczki i warsztaty. Wspólnie zwiedzamy muzea i wystawy. Istotnym elementem naszego funkcjonowania są stałe zajęcia i spotkania w grupie, z innymi dziećmi w ramach działania klubu skupiającego rodziny edukujące domowo. Działa on przy szkole, do której chłopcy są zapisani i jest wspaniałym przykładem współpracy placówki oświatowej z rodzicami. Do klubu chodzimy trzy razy w tygodniu na kilka godzin – jestem inicjatorem tego przedsięwzięcia. Tam chłopcy nawiązali bliskie relacje i przyjaźnie z innymi dziećmi, uczą się funkcjonowania w grupie. Budowanie takiej społeczności jest jednym z wielu sposobów na stworzenie warunków dla prawidłowego rozwoju społecznego i zaspokojenia potrzeby kontaktu z innymi dziećmi. Jest doskonałym przykładem na to, iż szkoła nie ma wyłączności na realizowanie takich zadań.

W obliczu dominującego, obowiązującego systemu szkolnictwa, ważna jest świadomość, że istnieje wybór